Ziewnęłam lekko, leżąc w wannie. Spojrzałam kątem oka na zegarek. 7:30.
Nadal nie wierzę że nagle wpadłam na pomysł wygrzania się w ciepłej
wodzie, tuż przed pójściem do szkoły. W Alatrasie jestem już 10 dni,
więc będzie to już tydzień jak chodzę do Akademii. Szczerze na początku
obawiałam się że lekcje będą nudne i szybko się zniechęcę, lecz ku
mojemu zdziwieniu, było odwrotnie. Naprawdę mi się tu podobało. O mniej
więcej 8:05, siedziałam na kanapie, prosto przed moim oknem. Owinęłam
się kocem, popijając kakao, które ostatnio naprawdę polubiłam. Co jak
co, ale w miejscowym sklepie sprzedają jedne z lepszych. Oczy już powoli
mi się zamykały, gdy nagle w moich uszach wybrzmiał dźwięk budzika. Był
to jeden z budzików, na wypadek mojego zaspania. I jak widać pełni
swoją rolę wyśmienicie. Wypełzłam spod koca i udałam się w stronę
szafki, by wyciągnąć coś do ubrania. Założyłam pół dresowe spodnie,
które w sumie aż tak bardzo dresów nie przypominały, więc nie musiałam
się przejmować tym, że ktoś zwróci na mnie większą uwagę z powodu
stroju. Do tego założyłam jakąś długą bluzę i miałam komfort zapewniony
na cały dzień. Jak zwykle, przed wyjściem wrzuciłam do plecaka parę
przydatnych rzeczy typu zeszyt i długopis oraz śniadanie składające się z
rogala i termosu z kakao. Z domu wyszłam mniej więcej o 8:30.
Klasycznie wrzuciłam na siebie płaszcz i czapkę, po czym ruszyłam do
szkoły. Czasu miałam dużo, więc nie spieszyłam się zbytnio. Około 20
minut później, wylądowałam przed szkolnym budynkiem. Szłam wyjątkowo
wolno, więc droga znacznie mi się wydłużyła. Wskoczyłam szybko do
szatni, by zostawić zbędne rzeczy. Jak zwykle - masa osób. Pospiesznie
ściągnęłam kurtkę i czapkę, po czym wcisnęłam do szafki. Czas strasznie
szybko mijał, więc gdy spostrzegłam się że zostały tylko dwie minuty,
znacznie przyspieszyłam kroku. W tym miejscu popełniłam błąd - nie
patrzyłam przed siebie, przez co wpadłam na kogoś. Owa osoba ledwo
utrzymała się na nogach, ja jednak nie miałam tego szczęścia. Złapałam
się za głowę, po czym spojrzałam w kierunku tej osoby. Moim oczom ukazał
się wysoki chłopak, o mocno kasztanowych włosach. Wyglądał na dość
zmieszanego, więc postanowiłam lekko rozluźnić sytuację. Oczywiście
trochę nie wyszło.
- Jaki duży.. - To było pierwsze co przyszło mi do głowy. Oczywiście od
razu skarciłam się za takie coś. No, brawo Yui. Zabłysnęłaś już na samym
początku. Szybko wstałam, po czym dodałam dla sprostowania. - Oh,
przepraszam. Bardzo się spieszyłam i nie patrzyłam przed siebie. -
Posłałam mu lekki uśmiech i ku mojemu zadowoleniu, chłopak lekko się
rozluźnił.
- Nie ma problemu, również się spieszyłem. To mój pierwszy dzień i
niezbyt widzi mi się spóźnienie na pierwszą lekcję. - Powiedział szybko.
Dyskretnie obejrzałam chłopaka i lekko pożałowałam jak się dziś
ubrałam. W przeciwieństwie do mnie, chłopak wyglądał bardzo porządnie.
Oboje ruszyliśmy szybkim krokiem w kierunku sali. Gdy byliśmy już
blisko, zadzwonił dzwonek. Nagle dostałam olśnienia, że przecież się nie
przedstawiłam.
- Tak w ogóle, to jestem Yui, czasem wołają na mnie Yuu. - Kolejny raz
posłałam mu lekki uśmiech i chciałam podać rękę, lecz nie wyglądał jakby
tego pragnął, więc powstrzymałam się. Chłopak zerknął na mnie kątem
oka, po czym powiedział ciche "Chan". Po dłuższym przyjrzeniu mu się, na
mojej twarzy zawitał lekki grymas. Nadal wyglądał na lekko spiętego.
Weszliśmy do klasy z grupką ostatnich osób. Ja skierowałam się na swoje
już stałe miejsce, a Chan zajął jedno z wolnych. Nauczyciel zaczął
sprawdzać listę. Już w głowie miałam pewną kolejność, więc gdy
usłyszałam nazwisko "Park Chanyeol", zainteresowana przekręciłam głowę.
Zerknęłam w stronę osoby, która wstała. Okazał się nią nie kto inny, jak
nowo mi poznany Chan. Więc tak brzmi jego prawdziwe imię. O dziwo
nauczyciel nie zwrócił uwagi na to, że wcześniej się nie pojawiał na
liście. Tak jakby był tam od zawsze, ale pomijany. Oczywiście lekcję
zaczął od swojego charakterystycznego żartu, który pochodził chyba ze
specjalnej półki z bardzo rzadką specjalizacją - żartami beznadziejnymi.
- Witam wszystkich, z tej strony William Smith, nauczyciel waszego
ulubionego przedmiotu - nauce o bestiach. - Zaśmiał się cierpko, przez
co schowałam głowę w rękach. Dasz radę Yui, jakoś przetrwasz ten
przedmiot.
<Chan?>
Ilość słów: 673
Otrzymane punkty: 50 + 170 = 220
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz