Zmarszczyłem brwi, próbując odszukać jakieś sensowne rozwiązanie. Niestety nigdy nie byłem najlepszą poradnią życiową a tamten moment był szczególnie słaby. Naprawdę pragnąłem ubrać to w ładne słowa, które dodałyby jej otuchy i pomogły w trudnej sytuacji.
- Kazałbym jej spierdalać - Cóż, tyle z bycia pomocnym.
Dziewczyna uśmiechnęła się półgębkiem, jakby wyobrażając sobie tę scenę.
- Chciałabym, serio - Westchnęła ciężko, jednocześnie przewracając lazurowymi oczami w teatralnym geście - Ale to bardziej... skomplikowana sprawa.
- Zawsze możesz nie wracać do domu - Mruknąłem, opierając leniwie głowę na kolanach - Jeśli nie załapie znaku to przynajmniej odsuniesz nieprzyjemny moment w czasie. A, ile masz lat?
- Dziewiętnaście. Tylko, co to ma do rzeczy?
- Możesz jeszcze uciekać od zmartwień i nikt nie będzie miał tego za złe -Wzruszyłem ramionami - Chociaż jako ktoś starszy powinienem ci powiedzieć coś w stylu "Staw czoło przeszkodom!" choć oboje wiemy że bym kłamał.
- Gadasz jakbyś był nie wiadomo jaki stary - Maddie zaśmiała się cicho.
- Mam dwadzieścia dwa lata, to podeszły wiek - Jestem tak stary, że nogi odmawiają mi już posłuszeństwa, pora umierać. - A wracając do twojego problemu możesz się ze mną wybrać na "spacer" po dzielnicy handlowej, jeśli chcesz uniknąć wizyty. Otworzyli tam nową miejscówkę ze starymi grami z lat kiedy byłem jeszcze piękny i młody.
- Zabierasz mnie do muzeum? - Zażartowała, bawiąc się kosmykami swoich kolorowych włosów - Dobra, może po drodze wpadnę na jakieś długoterminowe rozwiązanie.
Dzwonek na lekcje zadzwonił w nieodpowiedniej chwili, przerywając nam rozmowę. Ociężale podniosłem się z ziemi, przeciągając się w międzyczasie. Jednakże dziewczyna nadal pozostawała na podłodze bez widocznych oznak wykazujących chęć zmiany położenia.
-Nie wybierasz się na zajęcia? - Zapytałem, gdy już skończyłem otrzepywać kurz ze swoich czarnych spodni.
- Chyba odpuszczę sobie na dzisiaj - Stwierdziła, rozkładając się jeszcze bardziej na podłodze - Widzimy się o siedemnastej?
- Jak chcesz. Do zobaczenia na dworcu głównym - Machnąłem ręką na pożegnanie, powoli oddalając się w stronę klas. Mimo słabej kondycji fizycznej nie miałem zamiaru odpuszczać sobie wykładów. Mogłoby to spowodować nie dopuszczenie mnie do kursu lotniczego, który był przecież moim głównym celem.
Układając głowę na ławce zacząłem rozmyślać o tym, czy powinienem był proponować jej wspólne wyjście. To chyba nic złego wychodzić z koleżanką z wydziału? Co z tego, że widzę ją na oczy pierwszy raz, pff. Nie wyglądała na przestraszoną więc to chyba ok??
Doszedłem do wniosku, że mam tendencję do zbierania stworzeń w potrzebie. Widocznie z wiekiem jedynie zmieniłem kierunek z psów na ludzi. "Czy to się leczy?"
<Maddie? Idziemy zabalować ;) >
Ilość słów: 398
Otrzymane punkty: 50 + 100 = 150
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz