środa, 14 marca 2018

Od Yongguka 'Insomnia'

Dobijała trzynasta.Większa część klasy przebywała na stołówce z racji przerwy obiadowej, rzecz jasna w pierwszym odruchu poszedłem za tłumem. Na dworze szalała ulewa, której nawet ściany sal nie potrafiły stłumić na tyle, by dało się skupić. Większość osób pewnie zmyłaby się z wykładów gdyby nie fakt, że musieliby przemoknąć do suchej nitki. Ja także należałem do tych osób.
Niestety, gdy przekroczyłem próg stołówki poczułem nieprzyjemne uderzenie gorąca, które rozeszło się od serca w stronę głowy. Zignorowałem je, bo przecież żaden dorosły facet nie powinien przejmować się taką błahostką, prawda? Stanąłem w kolejce do sklepiku z zamiarem zakupienia czegoś na ząb. Gorąco jednak nie dawało mi spokoju, powoli panosząc się w mojej głowie. Na chwilę mnie zamroczyło, przez co byłem zmuszony oprzeć się o ścianę i przeczekać atak.
Nie słyszałem nic prócz cichego pisku wypełniającego szczelnie moje uszy. Powoli zaczynałem panikować, obawiając się utraty przytomności w obecności całej akademii.
W końcu zacząłem odzyskiwać wizję, a czarne plamy zaczęły przybierać kształt niczego nie świadomych ludzi. Nadal oszołomiony wycofałem się z tłumu, kierując się w w stronę klatki schodowej na poziomie zero. Udało mi się znaleźć to miejsce przypadkiem, gdy pomagałem nauczycielce wynosić książki do piwnicy. Było tam zimno i dość brudno, ale na pewno nikt inny się tam nie kręcił. 
Wcisnąłem się w kąt ściany, naiwnie niczym dziecko próbowałem się w nim schować. Wplotłem dłonie we włosy i ciągnąc za nie ze sporą siłą próbowałem doprowadzić się do porządku.
Nie potrafiłem się na niczym skupić, walczyłem z zamykającymi się oczami. Słyszałem swój własny oddech jakby przez "mgłę".
Przeszywający ból w karku przypominał mi o kolejnej nieprzespanej nocy, której powodem po raz kolejny był koszmar. Może to dziecinne- banie się koszmarów i dzwonienie do mamusi o pierwszej nad ranem. Ale tak właśnie było. Moje koszmary nie opierały się na obrazach. Im starszy się stawałem, tym moje sny miały mniej walorów estetycznych. Koszmarem były dla mnie odgłosy, które wytwarzał mój umysł gdy próbowałem zasnąć. Krzyki, skrzypienie metalowych przedmiotów, jakieś nieokreślone mamrotanie zaraz przy moim uchu i czyjś ciężki, chrapliwy oddech. 
Tamtej nocy obudziłem się na podłodze, wyrwany ze snu przez przeraźliwy pisk podobny do tego wydawanego do alarmu przeciwpożarowego.
Czułem się martwy. Leżałem na zimnej posadzce i płakałem z  bezsilności, gdyż gdy tylko próbowałem zasnąć pisk powracał i budził mnie od nowa.
Nie potrafiłem podać dokładnej ilości leków, jakie zażyłem by tylko móc zasnąć, ale na pewno przekroczyłem swoją dzienną dawkę ponad dwukrotnie- wystarczająco by zaszkodzić zdrowiu.
Lekarz stwierdził kiedyś, że moje koszmary powodowane są koktajlem przepracowania i stresu, który jest natomiast bezpośrednim skutkiem koszmarów. Podsumowując, utknąłem w błędnym kole.
Wziąłem głęboki wdech powietrza pełnego kurzu, który wypełnił moje płuca. Dopiero wtedy zorientowałem się, że ktoś cichutko siedzi obok mnie.
Przybysz lustrował mnie wzrokiem, prawdopodobnie w milczeniu osądzając moje niecodzienne zachowanie. Chcąc zagrać jak najbardziej spokojnego odgarnąłem niedbale włosy z czoła po czym opierając głowę o ścianę z lekkim uśmiechem zagadnąłem przybysza- To najlepsze miejsce w całej szkole, no nie?

<Ktoś?>

Ilość słów: 486
Ilość punktów: 50+ 120= 170

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz