sobota, 10 marca 2018

Od Rei'a CD Kirȳ 'Cień wiatru'

Wparowałem na pokład zdyszany. Wskazując na załogę stojącą tuż obok mnie powiedziałem.
- Poprosili mnie o pomoc. - Ledwo byłem w stanie wypowiedzieć te słowa, brak odpowiedniej ilości powietrza ukazywał swoje skutki uboczne. Złapałem się za koszulę i oddychałem głęboko, aby się uspokoić. Gdy już mi się udało, kontynuowałem. - Jakaś grupka kolesi szaleje na statku. Nie wiem co im jest, nagle zaczęli się o coś spierać, a potem siłą odebrali kilku ochroniarzom broń i powybijali praktycznie wszystkich ludzi w kabinie niedaleko stąd. Teraz chodzą po korytarzach i strzelają gdzie popadnie! Jeden z nich został ujęty, ale reszta nadal się pałęta. Mogą być gdziekolwiek.
- Przejdź w końcu do sedna, czego chcesz? - Z pośród tłumu kadetów wstał jakiś niski chłopak. Miał czarne krótkie włosy, z zarzuconą grzywką na oczy. Dziwne, że cokolwiek przez nią widzi. - Żebyśmy ich pojmali? No chyba nie. Czarną robotę zostaw załodze, oni to załatwią. - Machnął ręką na załogę stojąca obok mnie, po czym zadowolony ze swojej przemowy usiadł z powrotem na miejsce.
- Tacy jak ty nie powinni w ogóle się tutaj znaleźć. Zajmujesz tylko miejsce tym, którzy naprawdę są warci zostania żołnierzem. Nie masz za grosz honoru, a tym bardziej jaj żeby podjąć się takiego zadania, szczylu. - Wkurzył mnie, za grosz szacunku dla starszych. Generacja tego wieku jest doprawdy rozczarowująca. Wyręczają się innymi żeby tylko sobie rąk nie ubrudzić, ale iść dalej na przód, wyżej i wyżej, aż do upatrzonej posady, gdzie mieli by zapewniony zarobek do końca swych dni i jeszcze dłużej.
- Coś ty powiedział? - Natychmiastowo wstał i przeciskając się przez innych kadetów szedł w moim kierunku. - Niech no ja do ciebie dojdę. Tak ci mordę obiję, że cię rodzona matka nie pozna! - Złapał mnie za kołnierz i uniósł lekko do góry. Z uśmieszkiem na twarzy dodał. - No co jest, taki gieroj byłeś, a teraz co? Bronić się zapomniałeś? - Cofnął lewą rękę do tyłu, wciąż mnie trzymając, zaciskając dłoń w pięść wymierzył we mnie cios. Wystarczyło mi tylko odsunąć głowę w bok, aby uniknąć ciosu. Chłopak lekko zdziwiony przesunął się kawałek do przodu. Wtedy nadarzyła się dla mnie okazja. Wyrwałem mu się z uchwytu , ciągnąc go za tą samą rękę przysunąłem go bliżej siebie po czym podciąłem mu nogę sprawiając, że chłopak upadł twarzą na ziemię.
- To teraz wiesz jaka jest różnica między twoim, a moim poziomem. Jeżeli nie chcesz pomóc, nie wtrącaj się. - Poprawiłem pogniecioną koszulkę i odkaszlnąłem cicho. - Tak więc, trzeba ich złapać. Nie możemy ich zabić, co najwyżej lekko uszkodzić. Potrzebuję chętnych, przynajmniej 4 i to szybko. Jeżeli chcecie dotrzeć a miejsce na czas radzę pomóc.


<Kirā?>

Ilość słów: 439
Otrzymane punkty: 50 + 110 = 160

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz