czwartek, 1 marca 2018

Od Yui CD Chanyeola 'Dotyk barw'

Prawie zasnęłam na tej lekcji. Przyznam że póki co, jest to jeden z mniej ciekawych przedmiotów. Więc uzasadnione było, gdy szybko się ocknęłam po usłyszeniu dzwonka. Szybko, wstałam, lecz pakowałam się już wolniej. Nie chciałam pchać się w tłum. Akurat tak wyszło, że wylądowałam tuż za Chanem. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że zostaliśmy zatrzymani. Wyglądało na to, że szukali zaczepki. Stanęłam lekko na palcach, ponieważ Chan był tak wysoki, że wszystko zasłaniał. Ze wszystkiego co udało mi się zrozumieć, wywnioskowałam że się znali. Przez chwilę postanowiłam się nie wtrącać w ich sprawy, lecz wyczuwałam za dobrze, jak bardzo stresująca dla Chana jest ta sytuacja. Chłopak słusznie postanowił ich ignorować, lecz oni nie wyglądali jakby zamierzali odpuścić. Wyszłam pewnym krokiem przed Chana. Ten najwyższy - czerwonowłosy osobnik z licznymi tatuażami zaczął mi się przyglądać.
- Zamierzacie kiedyś skończyć? Chciałabym już wyjść z tej klasy, a mam pewne plany co do tego pana, więc byłabym wdzięczna gdybyście sobie odpuścili. - Starałam się powiedzieć to jak najdelikatniej, ponieważ bardzo unikałam konfliktów. Ten tylko lekko uśmiechnął się pod nosem.
- Taka mała i urocza dziewczynka, a w takim miejscu? Lepiej zmykaj stąd, ponieważ muszę trochę sobie pogadać z Twoim koleżką.. A potem może jeszcze się spotkamy. - Po tych słowach jego twarz przybrała złośliwy grymas. Wzdrygnęło mnie sam pomysł ponownego spotkania go. Pewnym ruchem wcisnęłam ręce do kieszeni. Chan wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, lecz znów go wyprzedziłam.
- Uważaj co mówisz, wyżej srasz niż dupę masz. - Mimo iż wiedziałam że Chan nie będzie zadowolony, to poczułam że muszę to zrobić. Złapałam go mocno za nadgarstek, po czym szybkim krokiem wyszłam z klasy, potrącając jednego z trzech naszych zaborców. Oczywiście nie obyło się bez komplikacji - ten sam którego potrąciłam, również złapał mnie za nadgarstek. Intuicyjnie puściłam Chana i przywaliłam tamtemu w twarz. Pozostała dwójka od razu się uruchomiła, lecz na szczęście zjawił się jeden z nauczycieli.
- Jakiś problem? - Spytał stając między nami. Ku mojemu szczęściu, odpuścili. Któryś z nich odburknął ciche "nie", po czym odszedł. Nauczyciel obejrzał się za nimi, po czym bez słowa odszedł. Poczułam lekki ból w dłoni. Zorientowałam się że musiałam naprawdę mocno go uderzyć. Odwróciłam się w stronę Chana, lecz już go tam nie było. Westchnęłam cicho, po czym postanowiłam go poszukać. Zaraz kolejna lekcja, a jeśli gdzieś poszedł, to mógłby za szybko nie wrócić. Najpierw udałam się w stronę klasy. Poczułam ulgę, gdy zobaczyłam go stojącego gdzieś przy ścianie. Podeszłam lekkim krokiem i zaczepiłam.
- Wszystko w porządku? Wybacz że tak Cię złapałam za rękę, po prostu czułam że inaczej byśmy za szybko stamtąd nie wyszli. - Powiedziałam cicho i gdy chłopak spojrzał w moją stronę, spuściłam lekko głowę. Wyglądał nie za dobrze, nie wiem z jakiego powodu, lecz miałam szczerą nadzieję że nie zaszkodziłam mu.

<Chan?>

Ilość słów: 466
Otrzymane punkty: 50 + 115 = 165

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz