niedziela, 11 marca 2018

Od Yui CD Rei'a 'Nowa twarz'

Wszystko stało się tak nagle - huk tłuczonego szkła, krzyki ludzi i ten przeraźliwy pisk w uszach. Minęło trochę czasu zanim doszłam do siebie. Szybko przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu. Wszyscy siedzieli skuleniu, tuż przy samej podłodze. Niektórzy za stołami, a inni bez zakrywania się niczym. Szybko dotarło do mnie co się dzieje i momentalnie zalała mnie fala strachu. Serce nagle przyspieszyło i zaczęłam drżeć. Rzuciłam okiem na Rei'a, który uważnie obserwował co się dzieje. Uspokoił mnie fakt że przynajmniej jestem z nim. Powoli przełknęłam ślinę i stuknęłam go w rękę. Chłopak powoli przybliżył się do mnie, po czym spytał co robimy. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem. Kompletnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Już miałam coś powiedzieć, jak usłyszałam strzał. Szybko wszyscy odwrócili wzrok w stronę oddanego strzału. Moim oczom ukazał się niezbyt przyjemny widok - ktoś został postrzelony w nogę. W tym samym czasie zdecydowanie ten najwyższy, przeszedł ciężko po pomieszczeniu.
- Jeżeli ktoś z was postanowi się ruszyć, to skończy tak samo jak on. - Wskazał pistoletem na chwilę wcześniej postrzelonego mężczyznę. Na jego twarzy zawitał złośliwy uśmiech, gdy zobaczył że owy mężczyzna zadrżał z bólu. Od razu zawrzało we mnie. Strasznie zdenerwował mnie ten człowiek i bardzo chciałam mu oddać, niestety hamował mnie fakt że stało tam trzech kolesi z bronią. Przypomniałam sobie nagle o Rei'u i jego pytaniu. Nachyliłam się ku niemu.
- Wygląda na to że nie straszą nas tylko po to żebyśmy nic nie zrobili. Naprawdę są w stanie nam coś zrobić. Dlatego proponuję by trochę ich zdezorientować. - Szczerze, to kompletnie nie wiedziałam jak to zrobić, więc w dużej mierze liczyłam na Rei'a. Chłopak wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał, więc cierpliwie czekałam - chociaż nie było to łatwe w obecnej sytuacji. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu ewentualnych dodatkowych pomysłów. 
- Możemy przeturlać szklankę w kierunku drzwi. Domyślam się że każdy z nich zwróci na to uwagę. Mogłabyś wtedy kopnąć stolik na tego najbliżej nas. Jeśli by nam się udało, chociaż nie może na się nie udać, ponieważ wtedy najprawdopodobniej byśmy zginęli, to pobieglibyśmy w stronę zaplecza.  Drzwi są otwarte, to może nawet uda nam się zabarykadować, a wtedy już tylko tylne drzwi i pięknie. - Analizowałam plan Rei'a. Nie był zły - mogłabym rzec że jak na obecną sytuację, to myśli bardzo trzeźwo. Taki pech że wcześniej strzelający mężczyzna potknął się i upadł twarzą tuż przed nami. Instynktownie szybko się odsunęłam, po czym przywaliłam mu najbliższą - właśnie tak - butelką. Szkło zgrabnie rozbiło mu się na twarzy, raniąc go w nos i czoło. Rei widząc to, szybko mnie złapał i przyciągnął do siebie, dzięki czemu uniknęłam postrzału. Następnie ciągle mnie trzymając, biegiem rzucił się w stronę zaplecza. Jeden z przestępców strzelił w naszą stronę i trafił w coś, co spowodowało że pocisk rozpadł się na wiele odłamków - znowu pech chciał że jeden z tych odłamków trafił mi prosto w łydkę. Syknęłam cicho. 
- Wszystko w porządku? - Dobiegł do mnie głos chłopaka. Nie chcąc zepsuć wszystkiego co nam się udało do tej pory, ukryłam moją ranę i skinęłam głową na "tak". Dokładnie zabarykadowaliśmy drzwi i zaczęliśmy szukać jakiegoś wyjścia ewakuacyjnego. Przy okazji znalazłam przycisk alarmowy, dzięki czemu na miejscu miały możliwość pojawić się odpowiednie służby. Było słychać że ktoś dobija się do drzwi, którymi się przedostaliśmy do obecnego pomieszczenia. Złapałam za miotłę, pozbywając się szczotki, dzięki czemu miałam sam kij. Wiadomo - w takiej sytuacji każda broń się przydaje. Stanęłam przy drzwiach, gdy nagle usłyszałam wołanie. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę Rei'a. Wskazał głową na małe drzwi.
- Niestety są zatrzaśnięte.. Ale mogę spróbować je wyważyć. - Wypuścił wolno powietrze, po czym szybkim i zdecydowanym ruchem uderzył całym ciałem w drzwi. Było słychać dźwięk, który przypominał łamiący się metal. Chłopak był o wiele silniejszy ode mnie, dzięki czemu z łatwością pozbył się ostatniej zapory - drzwi. W tym czasie kątem oka zobaczyłam że chłopak również jest skaleczony - w ramię. Najwyraźniej jeden z kawałków szkła musiał go zranić. Pośpiesznie je otworzył i już miał wychodzić, gdy nagle stanął. Przed nim wyłonił się jeden z przestępców - ten, którego zraniłam szkłem. Jednak chłopak nie okazał strachu - mało tego, szybkim ruchem uderzył mężczyznę. Chciałam mu pomóc, ale jednocześnie wcześniej zabarykadowanymi drzwiami wpadł drugi z mężczyzn. Nagle przypomniałam sobie że nie wcisnęłam przycisku alarmowego. Kolejną rzeczą, która do mnie dotarła, było to że mężczyzna był uzbrojony w pistolet, a ja w zwykły kij od miotły. No tak.. Co mogło pójść nie tak. Jednak nie mogłam się poddać. Nie byłabym sobą, gdybym się nie postawiła. Jedyne co mi bardzo utrudniało moje zamiary, była skaleczona noga. Cicho westchnęłam. W głębi duszy miałam nadzieję że Rei da sobie radę - trafił przecież na o wiele trudniejszego przeciwnika niż ja. Do tego również był skaleczony. Moim celem było pozbycie się broni z rąk mojego przeciwnika. Jeśli się uda, to byłabym w sprzyjającej mi sytuacji. W ten sposób właśnie, rozpoczęła się nietypowa walka o przetrwanie, w którą wplątał mnie chłopak, którego znam jeden dzień. Czy żałuję? Ani trochę.
<Rei?>

Ilość słów: 829
Otrzymane punkty: 50 + 205 = 255

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz