piątek, 2 marca 2018

Od Yui CD Rei'a 'Nowa twarz'

Ostatnia lekcja - Astronomia. Może tego nie okazywałam, ale w głębi duszy byłam bardzo podekscytowana. Gdy dobijała już 10 minuta od dzwonka, bardzo niecierpliwie stąpałam z nogi na nogę. Uparcie czekałam na nauczyciela, z miną zawziętego dziecka. Gdy ujrzałam go tuż na rogu, miałam ochotę zacząć skakać ze szczęścia. Można powiedzieć że wyglądałam jak jedno wielkie skupisko radości. Rei kątem oka spoglądał na mnie. Wyglądał jakby był lekko zażenowany. Może spóźnieniem nauczyciela, może mną, ale chyba to była najmniej trapiąca mnie teraz rzecz. Wsunęłam się do sali i zajęłam miejsce. Po dłuższym czasie przyglądania się naszemu nowemu nauczycielowi, stwierdziłam że zdecydowanie nie powinien nim być. Oczywiście, tylko przez wygląd, ponieważ poza tym facet mówił od rzeczy. Gdy wspomniał o przyszłych wycieczkach do szkolnego planetarium, momentalnie "zaświeciły" mi się oczy. W głowie pojawiła mi się myśl. Może by nawet się uczyć do tej Astronomii. Oprócz tego, opowiedział tylko przykładowe rzeczy, które będziemy robić na lekcji - i to zdecydowanie sprawiło że lekko już mnie przynudziła ta lekcja. Gdy zadzwonił dzwonek, odetchnęłam głęboko i zdecydowałam że już jestem gotowa opuścić ten budynek. Zanim jednak ruszyłam, spostrzegłam się że podszedł do mnie Rei. Podczas krótkiej podróży do drzwi, spytał mnie o wyjście na miasto. Ponoć znał jakąś fajną kafejkę. Stwierdziłam że jak na pierwszy dzień szkoły, nieźle trafiłam. Dlatego bez zawahania się zgodziłam. Oczywiście dla zabezpieczenia spytałam o odległość naszego celu od szkoły.. I to była moja zguba. Rei zaczął podawać mi dokładny opis drogi, a ja na marne próbowałam się na tym skupić i coś zrozumieć. Chłopak dodatkowo rozpoczął jedną z dziwniejszych gestykulacji jakie widziałam, co lekko mnie rozbawiło. Oczywiście nie mogłam tego po sobie dać poznać. Tak się skupiłam na tym co robił, że nie wyciągnęłam prawie nic z tego co mówił. Dlatego na koniec będąc lekko zakłopotana zapewniłam go że chyba mniej więcej rozumiem - co oczywiście było błędną informacją. Jedyne co do mnie mocno trafiło, to dobre wypieki o których wspomniał. Do tego mieli tam podobno gorące napoje. Może i zostało mi trochę kakao, ale wiadomo - nawet do kafejki nie wypada przynosić własnych napojów. Ruszyłam śladami Rei'a, które zaprowadziły mnie na stację. Komunikacja miejska nie jest czymś co kocham. Na początku było znośnie - dało się oddychać. Ku mojemu niezadowoleniu z czasem wsiadało coraz więcej osób i tak się złożyło, że akurat na stacji na której mieliśmy wysiąść, wylał się cały ten tłum. Ku mojemu większemu nieszczęściu - musiałam się przepychać przez masę osób, które uparcie stały na swoim miejscu i za nic nie chciały nas przepuścić. Gdy wreszcie dokonaliśmy tego, stanęłam zgubiona obok Rei'a. Za nic nie miałam pojęcia gdzie jestem, więc znowu byłam zdana na niego. Najpierw poszliśmy prosto, potem w prawo, prawo, prosto, lewo i prosto. Dokładnie tak jak mówił.. Chyba. Wreszcie udało mi się dostrzec neonowy napis "Karpe'tie". Sam budynek już wyglądał dość ciekawie, więc nie mogłam się doczekać wejścia do niego. Rei rzucił zwykłe "to tutaj", jakbym jeszcze nie była do końca przekonana że to właśnie to miejsce. Wślizgnęłam się do środka pierwsza i pierwsze co przykuło moją uwagę to kolorystyka. Kolory zdobiące to pomieszczenie były jasne, co dodawało temu miejscu uroku i pewnego wrażenia "ożywienia". Usiedliśmy w dość przytulnym miejscu, tuż obok filaru. Dokładnie obejrzałam kartę zanim ją otworzyłam. Rei wyglądał jakby był tu już któryś raz, ponieważ nie minęła minuta odkąd otworzył kartę, a już mi coś polecił. Otworzyłam moją kartę na tej samej stronie i przyjrzałam się temu. Ciasto czekoladowe z likierem. Brzmi dobrze. Zerknęłam kontrolnie na kolejną stronę.. Nie powinnam. Zobaczyłam całą masę dobrych rzeczy. Nagle dotarł do mnie głoś Rei'a.
- Yuui, jesteś z nami? Chyba trochę odpłynęłaś. - Podniosłam zdezorientowany wzrok na cicho śmiejącego się chłopaka. Wskazał głową dyskretnie na kelnera stojącego obok. Trochę się zestresowałam bo nie wiedziałam co powiedzieć. Chłopak to zauważył i zerknął na moją kartę, ponieważ dłuższy czas wpatrywałam się w jedno.
- Dwie herbaty, razem w zestawie z ciastem czekoladowym. - Wyraźnie mi ulżyło gdy to powiedział. Gdy kelner się oddalił, zrobiłam się cała czerwona ze wstydu.
- Przepraszam za to.. Szczerze to mój pierwszy raz jak jestem w takiej kafejce, u mnie w mieście takich nie było. - Powiedziałam cicho.
- Skoro to Twój pierwszy kafejkowy raz, to właśnie oficjalnie Cię rozdziewiczyłem pod tym względem. - Rzucił na rozluźnienie atmosfery, po czym oboje się roześmialiśmy. - W takim razie, chcesz mi opowiedzieć więcej o Twoim mieście? I jakie jest w porównaniu do tego?
- Oczywiście.. Chociaż chyba nie ma za bardzo o czym mówić. Pochodzę z miasta Glenarm, które w sumie jest bardziej miasteczkiem. Jest położone blisko granicy, więc za dużo to tam nie ma. Szczerze, to liczy tylko 2 tysiące osób, z czego większość to prości ludzie, dlatego trochę nie czułam się tam dobrze. Gdy miałam 11 lat, wojsko miało jakieś szkolenia poza strefą, dzięki czemu miałam szansę się im przyjrzeć. To właśnie wtedy stwierdziłam że kiedyś urwę się z tamtej dziury, prosto do wojska. Nie wiem czemu, ale czułam że to miejsce idealne dla mnie. W Glenarm prawie nic nie mówią o wojsku. Tam w ogóle nie ma żadnych pociągów, a samochody mają tylko pojedyncze jednostki. To nie to samo co Alatras. Alatras ma zaawansowaną technologię i dużo się tu dzieje. Trochę się tu jeszcze gubię, ale chyba mogę szczerze powiedzieć że jest mi tu lepiej. Mieszkam sama, ja podejmuje decyzję i wreszcie mam własne życie o którym to ja decyduję. Chociaż przyznam, że gdyby nie moi rodzice, to pewnie by mnie tu nie było. - W tym miejscu zawahałam się czy może powiedzieć chłopakowi że obecni, a raczej byli, opiekunowie, nie są moimi prawdziwymi rodzicami, lecz się powstrzymałam. Przecież znamy się jeden dzień, chociaż nie wiem czy to ma znaczenie, przecież był jedyną osobą którą poznałam do tej pory. Przy okazji kelner przyniósł nam nasze zamówienie. Moje oczy ponownie się zaświeciły na widok ciasta. Szczerze mogę przyznać, że nigdy nie widziałam tak imponująco podanego jedzenia. Spróbowałam kawałek i naprawdę, to był moment w którym stwierdziłam że Rei'owi można zaufać.
- Kurcze, to ciasto jest naprawdę niezłe. Z tego co pamiętam to chyba mieszkasz gdzieś w okolicy.. Przynajmniej gdzieś w mieście. Często tu bywasz? - Spytałam chłopaka, jednocześnie upijając łyk herbaty, która była równie dobra.

<Rei?>

Ilość słów: 1025
Otrzymane punkty: 50 + 255 = 305

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz